Sergio
Członek KMIF
Dołączył: 13 Wrz 2006
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:30, 05 Maj 2008 Temat postu: Lokomotiv Daugavpils - KM Ostrów (1maja 2008) |
|
|
Na ten egzotyczny wyjazd wyruszamy w 5 osób z Ostrowa dzień przed meczem, późnym wieczorem. Oprócz nas jadą też 2 busy i trochę osobówek. Droga mija dość szybko i w zasadzie po 12 godzinach jesteśmy w Daugavpils. Wjazd do drugiego pod względem wielkości łotewskiego miasta przypomina jakąś wioskę - pola, drewniane domy itp. Najpierw udajemy się na miasto coś zjeść. Trafiamy na jakiś kebab za 3 łaty (1 łata to ok. 5 zł), próbujemy ichniego piwa i zawijamy na stadion. Po drodze obserwujemy miasto i mieszkańców tej "metropolii". Całość sprawia wrażenie Polski sprzed 20 lat. Komunizm strasznie zniszczył ten kraj. Ludzie też jacyś zacofani - fryzury ala czeski metal, co drugi to w dresach z trzema paskami. No ale nic, jakoś trafiamy pod stadion. Chwilę później dołączają do nas busy, kupujemy bilety i znowu się rozdzielamy. Do meczu zostało 6 godzin więc zastanawiamy się co robić. Robimy rundkę wokół stadionu w celu znalezienia jakiejś miejscówki do picia, ale nic na tym zadupiu nie było. Znowu te drewniane domy z azbestowymi dachami, droga piaskowa. Jeden od nas stwierdza, że czuje się jakby łaził po Sieroszewicach. Z braku pomysłu co dalej ze sobą począć, wchodzimy na stadion jakimś bocznym wejściem. Nudzimy się strasznie, do meczu jeszcze kilka godzin a zimno jak cholera. Udajemy się więc na wieżyczkę sędziowską gdzie symbolicznie trafia vlepka anty-PZM-otowską. Po woli zjeżdżają się nasi zawodnicy. Jako jedyny podszedł się przywitać Robert Miśkowiak, za co szacunek, o reszcie gwiazdorów z Piaszczyńskim na czele nie ma co pisać nawet. Rozwieszamy nasze flagi KM OSTRÓW i WLKP. Powoli dociera reszta ostrowskich fanów i na płot lądują też Czarne Diabły oraz dwie narodówki. Usadowiliśmy się na końcu trybuny, a łącznie było nas ok. 40 osób. Wśród nas 1 kibic KSZO Ostrowiec, który przyjechał z kumplem z Ostrowa z Estonii, gdzie na codzień pracują. Zdziwił nas brak jakiegoś wyznaczonego sektora dla gości nie mówiąc już o typowej klatce. Na prezentacji rzucamy trochę serpentyn i odpalamy kilkanaście stroboli. Jako, że było nas mało, a część wiary to jakieś wynalazki, które pierwszy raz na oczy widziałem, doping nie mógł stać na zachwycającym poziomie. Wprawdzie przed każdym biegiem coś tam krzyknęliśmy, ale bez rewelacji. Dodatkowo sprawę utrudniał spiker, który wydzierał się przez mikrofon nawet w trakcie wyścigów. Warto również odnotować pewne wydarzenie z trybun, które zostanie w pamięci na długo. Jeden z mocno już wciętych naszych próbował rzucić serpentynę i zrobił to tak efektownie, że wyrżnął orła i zleciał z paru rzędów na dół. Zaraz sprawdził czy ma wszystkie zęby, trochę krwi się polało, ale chyba nic mu nie wypadło Wink Co najlepsze - serpentynę do samego końca trzymał w łapie i nie puścił Smile Po którymś z biegów Gomóła podjeżdża koło nas, po czym momentalnie lecą ze strony łotyszy butelki z piwem. Dzikusy rzucają również w naszą stronę. Paru agresorów z pobliskiego sektora po tym wydarzeniu uaktywnia się, ale w zasadzie napinają się tylko słownie. Jeden próbuje się przedostać, ale ochrona, która przypominała jakiś oddział wojskowy sprowadza go do parteru. Atmosferę podjudza spiker, który mówi, że Polaczki rozrabiają i że proszę wyprowadzić tego co rozrabiał. Od nas też niektórzy zaczęli dymić, przez co w zasadzie do końca meczu trwa napięta atmosfera. Po zawodach wychodząc ze stadionu łotewskie brudasy pokazują zaciśnięte pięści i wykrzykują ze złością coś o Polszy. Kilkaset osób otacza nasze samochody, generalnie atmosfera dość gorąca. Wobec małej liczby postanawiamy się szybko zwinąć. Sowieckie ścierwa walą w nasz samochód, ale jakoś odjeżdżamy i na tym emocje związane z tym wyjazdem się kończą. Co jak co ale po takim wyjeździe nie spodziewałbym się, że mogą się trafić takie atrakcje. Droga powrotna mija już spokojnie. O 9 rano nazajutrz jesteśmy w domu.
b
Ostatnio zmieniony przez Sergio dnia Pon 17:30, 05 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|